wtorek, 13 maja 2014

Ks. Jan Kudera: Początki Małej Dąbrówki

Zapraszam do lektury "Początków Małej Dąbrówki" księdza Jana Kudery (1872-1942), wybitnego śląskiego historyka. Maszynopis pracy, zawierający rękopiśmienne uzupełnienia autora, przechowywany jest w Bibliotece Śląskiej w Katowicach (sygn. R 108 II). Praca ks. Kudery stanowi cenne źródło do dziejów Dąbrówki Małej. Ponownie dowiadujemy się, że historia Dąbrówki związana jest z takimi miejscowościami jak Milowice (Milejowice), Jakubowice, Czeladź, Mysłowice i Bogucice.


Osada, którą na przełomie 16 i 17 wieku nazwano Dąbrówką, jest bardzo stara i nazywała się pierwotnie inaczej. Powstała w czasie, gdy tu jeszcze nie było żadnej granicy i gdy teren po obu brzegach Brynicy stanowił całość, jedną a tę samą jednostkę. Nazywano ją Milowicami albo też Milejowicami, co na pierwszy rzut oka zdawałoby się być różnicą, ale faktycznie nią nie jest. Wynika to z tożsamości imienia, według którego miejscowość nazwano, a które w starej polszczyźnie brzmiało Miłek albo Milej. Więc właściwiej należałoby mówić Miłowice. Z czasem, gdy się księstwo siewierskie od księstwa bytomskiego /opolskiego/ coraz to wyraźniej odgraniczało, podzieliła się miejscowość na dwie części, jedną po prawym, a drugą po lewym brzegu Brynicy. Wtedy też zaczęto część po prawym brzegu Brynicy nazywać Milowicami, a część na lewym brzegu położoną Milejowicami. Zdaje się jednak, że konsekwencji w tem nie było i że nazw używano na przemianę a dopiero, gdy się dla osiedla po prawym brzegu Brynicy położonego coraz to więcej ustalała nowa nazwa, osada na lewym brzegu nazywała się i dotychczas się nazywa Milowicami. Nazwa zaś Milejowice zupełnie przepadła. Tylko osady na prawym brzegu dotyczą następujące uwagi.

Pod względem publiczno-państwowym, administracyjnym i jurysdykcyjnym należały Milowice do księstwa bytomskiego a specjalnie do Mysłowiczyzny, która do r. 1355 była częścią księstwa bytomskiego. Dlatego też to książę bytomski Bolesław zatwierdził w r. 1301 pewien akt transakcyjny, dotyczący Milowic, a mający jeszcze być bliżej omówiony. Podobnie pod względem kościelnym należały Milowice do parafii mysłowickiej a później do bogucickiej, co z tego wynika, że gdy proboszcz z Czeladzi rościł sobie pretensje do danin z Dąbrówki, sprawę tę w r. 1713 przesądzono po długiem a gruntownem badaniu na korzyść parafji bogucickiej jako córki parafji mysłowickiej. Po śmierci ostatniego bytomskiego Piastowicza Władysława w r. 1355 został spadek po nim tak podzielony, że północną część otrzymał książę oleśnicki a południową książę raciborsko-opawski. Milowice przypadły oleśnickiemu Konradowi a Mysłowice raciborsko-opawskiemu księciu Mikołajowi. Wtedy to, gdy powstała granica między Mysłowicami a Milowicami, mogły zaistnieć pretensje proboszcza z Czeladzi do danin z Milowic, gdyż parafji w Bogucicach jeszcze nie było a gdy takowa kilka lat później powstała, stosunki daninowe plebanowi bogucickiemu z początku były nieznane.

Wieś Milowice posiadał jakiś rycerz Adko /Oto/, którym jest prawdopodobnie Oton z Pilicy, właściciel Załęża i /między dzisiejszym Giszowcem a Murckami położonego/ Jaźwca, stryj znanego skądninąd Otona z Pilicy, któremu dnia 15 grudnia 1360 książę raciborsko-opawski Mikołaj zatwierdził posiadanie wygraniczonej Mysłowiczyzny, gdyż taki był zwyczaj, że każdy rycerz /szlachcic/ dał sobie zatwierdzić posiadanie majątku, gdy nowy książę zaczynał swoje rządy, a Mikołaj właśnie w tym roku po pięcioletnim sporze z Piastowiczami roszczącymi sobie prawa do spadku ostatniego bytomskiego Piastowicza Władysława, został przez cesarza niemieckiego jako króla czeskiego i lennego pana książąt śląskich w posiadaniu części księstwa bytomskiego zatwierdzony i tu swoje rządy zaczynał. Adko zawarł w r. 1301 z Henrykiem, opatem Cystersów w Henrykowie, umowę w której temuż przefrymarczył wieś swoją Milowice. Kontrakt ten zatwierdził książę bytomski Bolesław dnia 17 listopada 1301 w Krasowach. Niewiadomo, czy ten sam opat Henryk albo jeden z jego bezpośrednich następców Milowic na korzyść trzeciej osoby się pozbył. W każdym razie było to niedługo po r. 1301, że opat henrykowski przelał swoje prawa do Milowic opatowi Cystersów u św. Jakuba we Wrocławiu, gdyż Cystersi w ogóle na posiadłości w tutejszej okolicy jakoś się łakomili n.p. opat Cystersów w Mogile /Clara Tumba/ zapragnął Dąbrówki pod Bytomiem i wieś tę też w dniu 9 sierpnia r. 1323 od bytomskiego księcia Władysława otrzymał.

Ponieważ więc Milowice trzymali teraz Cystersi od św. Jakuba, nazywano wieś Jakubowicami. Nazwa ta ustaliła się na przeciąg trzystu lat. Jakim sposobem Jakubowice stały się własnością opolskiego księcia Jana V, nie można na razie stwierdzić, gdyż nastąpiły czasy bardzo częstych zmian posiadłości, czasy swawoli, prawa pięści i bezprawia. Rzecz tę chyba tylko tak sobie wytłumaczyć trzeba, że gdy król węgierski Maciej /Korwin/ walczył o panowanie nad Śląskiem, a gdy mu po długotrwałych walkach nareszcie w pokoju ołomunieckim z dnia 23 lipca roku 1474 Śląsk został przyznany, mścił się Maciej na swoich przeciwnikach konfiskatą ich dóbr. Mamy dużo takich przykładów. W taki sposób mógł też Maciej Jakubowice zagarnąć dla siebie, a te potem drogą sukcesji przeszły na Jana V, ostatniego księcia opolskiego z rodu Piastowiczów. Jan V miejscowości tej niezbyt długo dla siebie zatrzymał. Albowiem gdy brat jego książę Mikołaj w r. 1497 za ręczną zniewagę pewnego magnata zupełnie niesłusznie i niesprawiedliwie, bo bez możności apelacji, został w Nysie ściętym, darował /donavit/ Jan V prawdopodobnie zaraz w następnym roku 1498 Jakubowice szlachcicowi Mikołajowi Baraniec-Miroszowskiemu za wierność okazaną księciu Mikołajowi i przywiązanie aż do ostatniej chwili życia. Stąd Miroszowscy Jakubowice nazywają donacją. Usadowiwszy się tu raz, zaczęli Miroszowscy, Mikołaj i syn jego Jan /starszy/, sąsiednie wsie zakupywać, tak iż już wnuk Mikołaja a syn Jana, Krzysztof /starszy/ odziedziczył po ojcu Jakubowice, Michałkowice, Siemianowice, Bytków i Bańgów. Był to piękny szmat ziemi i pierwsza posiadłość Miroszowskim na Śląsku. Tem więcej trzeba się dziwić, że jeden z Miroszowskich nie na tych dobrach, ale na Mysłowiczyźnie, kilkadziesiąt lat później drogą ożenku nabytej, założył ordynację czyli majorat. Miroszowscy nawiązali stosunki z Mysłowicami, gdy się wspomniany Krzysztof ożenił z Jadwigą Salamonówną, córką i spadkobierczynią Anny Katarzyny Salamonowej, ostatniej dziedziczki państwa mysłowickiego z rodu Salamonów, a gdy brat jego Wojciech /starszy/ zawarł małżeństwo z Dorotą Gosławską, wnuczką Anny Katarzyny Salamonowej. Było co prawda sześć spadkobierców, ale najbezwzględniejszym był i najpewniejszym czuł się Krzysztof Mieroszowski, tak iż się już za życia Anny Katarzyny Salamonowej za pana Mysłowic uważał. Tak tylko bowiem można rozumieć zwrot w pewnym akcie ze sporu granicznego, na który się powołano w nowym sporze granicznym z r. 1644 "oznajmując granice moje zaczynające się od granic Korony Polskiej aż do ujścia Brynicy do Przemszy granica idzie wzdłuż wody Brynicy /nie Przemszy!/ aż do pustej wsi Dąbrówki, która to wieś do  Mysłowic przynależy". Akt z r. 1664 powiada co prawda, że zwrot ten pochodzi "ex reperta antiqua copia sine subscriptione et anno, supponitur, dass es des abgelebten Herrn von Salamon, als des damaligen possessor der myslowitzer Herrschaft Bericht ist" ale gdyby się z tego chciało wnioskować, że Dąbrówka /Jakubowice/ należała Salamonom, to wniosek taki jest mylny. Relacja ta nie może bowiem od jakiegoś Salamona pochodzić, gdyż ostatni mysłowiccy Salamonowie Mikołaj starszy wzgl. Mikołaj młodszy umarli w roku 1576 wzgl. 1582, a Dąbrówka dopiero od r. 1587 pustą się nazywała. Żaden też Salamon nie mógłby był twierdzić jakoby Dąbrówka /Jakubowice/ kiedyśkolwiek była własnością Salamonów, bo wiedział i musiał wiedzieć, iż tak nie było. Ale mógł z pewnem prawem Krzysztof Miroszowski (starszy +1627) powiedzieć "że Dąbrówka należy do Mysłowic", gdyż jako małżonek Jadwigi Salamonownej, dziedziczki pewnej części państwa mysłowickiego, już się uważał za pana Mysłowic, choć tak faktycznie nie było i choć Miroszowscy byli właścicielami Dąbrówki /Jakubowic/ nie jako panowie Mysłowic, ale na mocy spadkobrania po Mikołaju Miroszowskim, a więc na długo przedtem, nim o Mysłowicach mogli pomyśleć.

Gdy po śmierci króla Stefana Batorego w r. 1586 wybuchła walka dwóch pretendentów o tron polski austrjackiego arcyksięcia Maksymiljana i szwedzkiego królewicza Zygmunta, Miroszowscy jako posiedziciele dóbr na Śląsku, podlegającym najwyższej władzy Habsburgów jako królów czeskich, stanęli po stronie Habsburga Maksymiljana. Jasną było rzeczą, że stronnicy Habsburgów byli pierwsi, którym przeciwna strona mocno dała się wznaki. To też rotmistrz Hołubek, zresztą czeskiego pochodzenia, robiący z polecenia dowództwa Zygmuntowego na tyłach armji Maksymiljana, oblegającej Kraków, dywersję, by odciąć dowóz żywności i amunicji, m.i. dnia 12 października r. 1587 spalił Mysłowice i niedaleko stąd położone Jakubowice jako własność stronników Maksymiljana.

Jakubowic już nie odbudowano, ale rozdzielono między inne włości Miroszowskich: Bytków, Michałkowice i Siemianowice. Utrzymała się tylko nomenklatura "pustych Jakubowic" i równocześnie występująca nomenklatura "pustej Dąbrówki". Albowiem jeden z Miroszowskich był sobie w ostatnim czasie na gruncie Jakubowic wybudował folwark, który nazwał Dąbrówka a który oczywiście też się spalił. Że to był folwark, a więc nie wielkie, ale małe osiedle, poznać już z samej nazwy, gdyż Dąbrówka oznacza małe zagajenie dębowe. Nie odbudowano co prawda Jakubowic, ale odbudowano z czasem folwark Dąbrówkę, przy czem trudno powiedzieć, czy tam już przedtem istniejące, a teraz spalone zabudowania gospodarcze tylko odrestaurowano, albo czy wystawiono całkiem coś nowego. Dlatego też to zaniechano po pewnym czasie nomenklatury "pustej Dąbrówki" a wskutek tego też nomenklatury "pustych Jakubowic" i mówiono znowu o Dąbrówce i o Jakubowicach, ale o ostatnich coraz to rzadziej.

W akcie wyznaczenia granic pojedynczych części podzielonego po śmierci Anny Katarzyny Salamonowej na sześć działów klucza mysłowickiego a szczególnie wyznaczenia granic Bogucic d.d. Mysłowice dnia 13 lipca r. 1637 czytamy tak "od Dubowskey /Dąb/ hranicze, od hranicze Bytkowskey, od hranicze Jakubowskey, od hranicze Dombrowskey albo Mylowskey". Gdy się nad dokumentem tym bliżej zastanowimy, to potwierdzić musimy, że wymienione w nim miejscowości należy uważać za zewnętrzne punkty orjentacyjne granic Bogucic, leżące poza obrębem Mysłowiczyzny. Poza tem jest w dokumencie to zastanowienia godnem, że się Dąbrówkę identyfikuje z Milowicami, a że Jakubowice idą osobno i oznaczają jakoby osobną osadę. Rzecz ta na pozór zagadkowa nie nastręcza żadnych trudności, gdy powiemy, że dwie różne nazwy oznaczają tu dwie różne dzielnice jednej a tej samej osady, jednak tak, że teren Jakubowic należy uważać za będący w stanie wchłonięcia do osiedla dąbrowskiego albo już wprost za dział Dąbrówki. Po roku 1637 nie są już bowiem Jakubowice osobno wymienione. Ale cóż z Milejowicami, w akcie r. 1637 nie wymienionemi? Otóż Milejowice były już osobną, samodzielną wsią. Wynika to z zażalenia Krzysztofa Miroszowskiego /młodszego/ z r. 1662 na Jana Jarockiego i matkę jego "w tutejszym państwie nie osiadłym" bo mieszkającym w Milejowicach, a więc po lewym brzegu Brynicy, w księstwie siewierskim. Miroszowscy żyli z Jarockimi w Milejowicach i Gosławskim w Niwce /Zagórzu i Sielcu/, trzymającym mocno z Jarockimi, w największej niezgodzie i w ustawicznych sporach, a to wszystko z tej przyczyny, że Gosławscy uważali się za pokrzywdzonych przy podziale państwa mysłowickiego. Gosławscy i Jaroccy robili z ludźmi swoimi i z zaprzyjaźnioną szlachtą na posiadłości Miroszewskich: Bogucice i Dąbrówkę zbrojne napady, prowadzili z nimi po prostu wojnę. To też Miroszowski prosi hetmana księstwa bytomskiego, do którego Dąbrówka należała, o opiekę dla swojego dąbrowskiego folwarku a skargę zapowiada wytoczyć tam, gdzie należy. Z całej tej sprawy dowiadujemy się, że w r. 1662 miejscowość po lewym brzegu Brynicy nazywała się jeszcze Milejowicami a że Dąbrówka była tylko folwarkiem. Przedtem słyszeliśmy, że z ustaleniem się nazwy Dąbrówki Milejowice zaczęły się nazywać Milowicami a że nazwa Milejowic przepadła.

By się kłopotów z Jarockimi pozbyć, ale więcej w tej intencji, by ktoś inny swoim kosztem folwark dąbrowski rozbudował, sprzedał Krzysztof Miroszowski kilka lat po r. 1664 Dąbrówkę Rymułtowskim. Rymułtowscy należeli do drobnej górnośląskiej szlachty, która z powodu braku większych kapitałów co kilka lat skupywała a potem już tylko dzierżawiła, nieraz na bardzo ciężkich warunkach, byleby tylko żyć, mniejsze lub większe majątki, spodziewając się, że się tam znajdzie jakiś kawał zapomnianego lasu, któryby można wykarczować, sprzedać i tak z największej biedy się opędzić. Drobna ta a biedna szlachta nigdzie miejsca nie zagrzała. Adam Rymułtowski był jako dawniejszy właściciel Dąbrówki świadkiem w sprawie, która już od dłuższego czasu się wlokła a która stała się aktualną gdy proboszcz z Czeladzi w r. 1710 stanowczo twierdził, że Dąbrówka pod względem kościelnym przynależy do parafji w Czeladzi, a jeszcze stanowczej domagał się docmy /dziesięciny=decima/ z Dąbrówki. Mając siedemdziesiąt lat życia dowiódł Rymułtowski jako dawniejszy pan Dąbrówki, a więc z własnego doświadczenia, listem z dnia 18 listopada r. 1713, że twierdzenie i pretensje proboszcza w Czeladzi są niesłuszne. W międzyczasie był on jednak już dawno "swoją" Dąbrówkę dalej odsprzedał, czy z stratą albo zyskiem, nie wiadomo. Kupił ją Wilhelm Bogumił Sobek, który się też do górnośląskiej szlachty liczył, ale był ogromnie bogatym. Od roku 1692 był on bowiem właścicielem tej części Mysłowiczyzny, która w skład w r. 1678 utworzonej ordynacji mysłowickiej nie wchodziła, a więc posiadał Kuźnicę Bogucką, Katowice, Brynów, 3/4 Brzezinki, Wojtostwo mysłowickie z mniejszą częścią miasta Mysłowic. Jest rzeczą widoczną, że nabycie Dąbrówki z nabyciem Mysłowiczyzny stoi w ścisłym związku: jedno miało się przez drugie zaokrąglić. Po Wilhelmie Bogumile był Karol Bernard Sobek panem tych dóbr. Sobkowie żyli z Miroszowskimi, jak ich poprzednicy Kamieńscy, Orliki i Edenbusy, w największej niezgodzie. Dochodziło do bardzo częstych scysji i procesów, jeden utrudniał drugiemu życie jak mógł. By się jednak nareszcie wszystkich kłopotów i nieprzyjemności pozbyć, sprzedał Karol Bernard Sobek dnia 16 sierpnia roku 1698 Janowi Krzysztofowi Mieroszowskiemu za 21, 800 talarów Mysłowiczyznę a w tym samym czasie Kamieńskiemu Dąbrówkę, ponieważ chciał się w tutejszej okolicy całkiem wynieść! Kamieńscy byli swego czasu wielkimi bogaczami, bo posiadali Kamień, Świętochłowice, Kuźnicę Bogucką, Katowice i jeszcze inne części Mysłowiczyzny, teraz jednak, zdaje się podupadli i na przełomie 17 a 18 wieku dużo już ze swojego bogactwa stracili. Nie wiadomo, czy Jan Jerzy Kamieński z powodu niedostatku i braku pieniędzy nie płacił proboszczowi czeladzkiemu dziesięciny z Dąbrówki albo czy też z tego powodu, że chciał sprawę jasno postawić i przez władzę kościelną zasadniczo dać rozstrzygnąć, komu właściwie dziesięcina ta z Dąbrówki w ogóle się należy, czy do Czeladzi albo do Bogucic. W każdym razie nie płacił, a proboszcze czeladzki zaskarżył Kamieńskiego u władzy kościelnej, która w sprawie tej wyznaczyła termin na plebanji w Czeladzi. Stosując się do cesarskiego rozporządzenia, według którego "żaden Ślązak nie może być poza granicami Śląska do odpowiedzialności pociągnięty i że nie jest obowiązany na pozwy reagować" Kamieński na terminie się nie stawił. Miało to dla niego okropne skutki. Nie tylko bowiem sam został ekskomunikowany, ale cały jego folwark dąbrowski został interdyktem obłożony. Nie chciałoby się tego wierzyć, gdyby to nie było prawdą, a na uniewinnienie władzy kościelnej chcemy powiedzieć, że proboszcz z Czeladzi postąpił swawolnie. Że się za daleko posunął, wynika ze zażalenia Kamieńskiego do kurji biskupiej w Krakowie z dnia 11 września roku 1712, w którym pełen żalu i świętego oburzenia pisze tak: "Otrzymawszy tedy sine fundamento /nieuzasadnioną/ na mnie a poddanych moich klątwę, ani mnie /ani/ ludziom moim sakramentów od Boga samego pozwolonych administrować nie chciał, i owszem zakazał, /tak/ iż ludzie moi – na co eheu ingemiscendum - /na co pożal się Boże/ - bez dyspozycji z tego świata schodzić, po różnych miejscach jak poganie pogrzebować się sami musieli, gdzie /przyczem/ najbardziej na tem boleję, że do pewnej białogłowej rodzącej, do której sam swoje konie po duchownego posłałem, już do konającej przyjechać nie chciał ani żadnego duchownego nie posłał, kędy /kiedy/ mnie to bardzo dobrze wiadomo, że nie tylko każdy Kuratus, ale i owszem każdy duchowny in articulo mortis etiam excumunicatum /w niebezpieczeństwie śmierci nawet ekskomunikowanych/ dysponować i absolwować generaliter sub bona conscientia tenetur /z dobrem sumieniem jest obowiązany/, co tremendum, /a co jest najokropniejszem/, że tak i owa białogłowa in disposite /nieprzygotowana/ /jako/ dzieci jej po darmo chowie, bo jedno zapewno bez chrztu, nieszczęśliwie z tym światem rozstać się musieli. Czem się jeszcze nie kontentując in sua infundamentali malitia /w swojej nieuzasadnionej złości/ wyż mianowany J.M.X. Kuratus czeladzki jeszcze, kiedy niechcąc ja być poganinem dla złości jednego nieuważego księdza, patentem Jego ces. a król. Miłości a najwyższego księcia ziemi śląskiej tedy sam i poddanym moich, żeby się do cała nie zlutrzyli, aplikowałem i pokazałem /przekazałem?/ do kościoła jak najbliższego, najprzyleglejszego kościoła boguckiego"!

Wątpić można, czy proboszcz czeladzki za swoje po prostu nieludzkie zachowanie się otrzymał od kurji biskupiej jaką nagrodę albo pochwałę. W każdym razie to jest pewnem, że sprawa dziesięciny z Dąbrówki już nie schodziła z porządku dziennego i że została przez kurję biskupią gruntownie zbadana. Zostali rozmaici świadkowie przesłuchani. Mówiliśmy już o tem, że m.i. został też dawniejszy właściciel Dąbrówki Rymułtowski o opinję zapytany. Ten listem z 18 listopada r. 1713 nazywał pretensje proboszcza czeladzkiego nieuzasadnione i niesłuszne. To też po długim a dokładnem badaniu dziesięciny z Dąbrówki została proboszczowi w Bogucicach przysądzona, a Dąbrówka definitywnie Bogucicom przekazana. Nie było przeciwko temu żadnej apelacji, dlatego tak już na zawsze zostało. Wspomniany Rymułtowski mówi w liście swoim o Dąbrówce koło Milowic. Wnioskujemy z tego, że nazwa Milowic dla miejscowości po lewym brzegu Brynicy położonej już się była ustaliła. Wnioskujemy dalej, że Dąbrówka musiała być bardzo nieznacznem osiedlem, skoro dla bliższego określenia szuka się oparcia o jakąś większą miejscowość. Faktycznie była Dąbrówka tylko folwarkiem. W zażaleniu swoim na Jana Jarockiego i matkę nazywał Krzysztof Miroszowski Dąbrówkę w r. 1662 folwarkiem, bo prosi, aby pani Jarocka "niemieszkanie /natychmiast/ wydała mu godnowierny wypis prawa i granic do folwarku dąbrowskiego należących". O wsi Dąbrówce nie ma wcale mowy, a byłby Miroszowski pewne tak się wyraził, gdyby tu wieś istniała. Gdy zaś w r. 1737 zarząd dóbr mysłowickich składał relację o drogach publicznych, które utrzymywać był obowiązany, w relacji swojej pisze taki zwrot: "Die von Bendzin und Czeladz aus Pohlen bey dem hiesigen herrschaftlichen Gute Dombrówka auf die Stadt Nicolau /!/ zugehende Landt Strasse"! Nareszcie gdy się w roku 1756 odbyła wizytacja kościoła w Bogucicach, między miejscowościami do parafji bogucickiej należącymi jest też wymieniona "scultetia dicta Dąbrówka" innemi słowami: sołectwo w Dąbrówce. Był to już postęp, gdyż sołectwo /sołtystwo/ należy uważać za zawiązek powstającej wsi. Ale osada długo jeszcze została nieznaczną i małą i dlatego w odróżnieniu od Dąbrówki pod Bytomiem nazywała się Małą Dąbrówką, bytomska zaś Wielką Dąbrówką. Gdy jednak na końcu 18 a na początku 19 wieku przemysł węglowy w sąsiedztwie coraz to więcej się rozwijał, rosła też miejscowość nasza stała się wsią a z czasem nawet wsią kościelną. Ale to już w zakres niniejszej pracy nie wchodzi.


Na zakończenie dodam, że dawne dzieje Dąbrówki Małej poruszane były między innymi w następujących artykułach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz