poniedziałek, 16 marca 2015

Towarzystwo Śpiewu im. "Wanda" w Dąbrówce Małej

Zapewne nie tylko ja, w drodze do Bogucic, często zwracam uwagę na tablicę wmurowaną w ścianę domu przy ulicy Le Ronda 56. Napis sprzed bez mała siedmiu dekad głosi:

1912-1947
DLA CIEBIE ŚPIEWAMY O POLSKO
W TYM DOMU W ROKU 1912 ZOSTAŁO ZAŁOŻONE TOW. ŚPIEWU WANDA

Niniejszy artykuł poświęcony będzie właśnie Towarzystwu Śpiewu "Wanda" w Dąbrówce Małej (1). Skróconą historię chóru oparłem na materiałach Jana Fojcika, wybitnego działacza na niwie śląskiej pieśni. Następnie przytoczyłem obszerny artykuł z jednodniówki wydanej z okazji 20-lecia Towarzystwa oraz reportaż z obchodów tejże rocznicy. Na zakończenie zamieściłem wybrane fragmenty ze wspomnień Józefa Bortla, prezesa chóru "Wanda" w latach 1928-1934.

Dom przy ulicy Le Ronda 56. W mieszkaniu Państwa Płonków w 1912 roku powstał chór "Wanda", o czym przypomina tablica pamiątkowa.

Chór mieszany "Wanda" powstał 14 stycznia 1912 roku i do Związku Śląskich Kół Śpiewaczych (istniejącego od 1910 r.) przystąpił w lutym tegoż roku. Chór założono w mieszkaniu gorliwego opiekuna zespołu Jana Płonki (dom przy ulicy Le Ronda 56 w Dąbrówce Małej). Obok kilku działaczy, którzy w tym czasie byli już członkami chóru "Lira" w Bogucicach, współzałożycielem był również prezes Związku Michał Wolski. Pierwszym prezesem chóru był Kleofas Szeliga, dyrygentem krótki czas Józef Łukaszczyk, następnie Jakub Papczok i Teodor Lewandowski. Działalność zespołu była od początku ożywiona, bo już w pierwszych miesiącach organizowano obchody patriotyczne oraz brano udział w imprezach innych towarzystw śpiewaczych. Jeszcze tego samego roku - 16 maja 1912 - chór wziął udział w Zjeździe Związku Śląskich Kół Śpiewaczych na Zadolu (obecnie dzielnica Katowic), gdzie wykonał skoczną piosnkę "Była babuleńka" (2). 8 września 1912 roku odegrano przedstawienie amatorskie w "Reichshalle" w Katowicach (obecnie Filharmonia Śląska). Ponieważ odbywano lekcje w mieszkaniach prywatnych, policja pruska nie mogła chórowi wiele szkodzić, za to wywierano nacisk na członków ze strony pracodawców, grożąc wyrzuceniem z mieszkań służbowych tych, którzy nie opuszczą szeregów chóru. W okresie założenia chór liczył 55 członków, w 1930 roku 66, zaś w 1939 roku 135. Działalność zawieszoną z chwilą wybuchu I wojny światowej wznowiono we wrześniu 1917 roku, pozyskawszy jako dyrygenta Jana Hornika z Bogucic. Zarząd chóru składał się w tym czasie z samych kobiet. W okresie plebiscytowym pracowano z przerwami, raz z powodu terroru bojówek niemieckich, później z powodu czynnego udziału członków w powstaniach. W 1919 roku powstało w Dąbrówce Małej, staraniem członków "Wandy", towarzystwo gimnastyczne "Sokół". W czerwcu 1920 roku odegrano na Górze Św. Anny przedstawienie amatorskie połączone z produkcjami chóru. Od 1922 do 1928 funkcję dyrygenta pełnili kolejno: Józef Rzeźniczek, Wojciech Łabuś, Emil Miłek, Franciszek Wanot, Marta Cholewówna, Alfred Skowronek, Konrad Wróbel, Ludwik Kiszała, Augustyn Jeszke, Paweł Szwarc, Wojciech Bywalec i Teodor Lewandowski. Ciągła zmiana dyrygentów nie wpływała dodatnio na rozwój zespołu, który też w tych latach bardzo podupadł. Od 1928 do 1932 roku dyrygentem był Paweł Pietrek z Siemianowic, pod którego batutą chór się zaczął odradzać. Na dalszy rozwój zespołu decydująco wpłynął także urzędujący w tych latach prezes Józef Bortel. Od 1934 roku funkcję dyrygenta pełnił Bernard Strużyna (funkcję tę pełnił do 1953 roku). Z większych imprez zorganizowanych przez "Wandę" należy wymienić następujące wieczory pieśni: 20 listopada 1927, 2 lutego 1929, 20 lutego 1931 i 4 grudnia 1938 roku. W ramach obchodu 20-lecia istnienia oraz poświęcenia sztandaru w dniu 17 stycznia 1932 roku chór wykonał "I Litanię Ostrobramską" Stanisława Moniuszki. Rocznicę 25-lecia w październiku 1937 roku połączono z uroczystym odsłonięciem w Dąbrówce Małej Pomnika Powstańców Śląskich. Podczas pierwszych zjazdów śpiewaczych na Zadolu (do 1914 roku) chór występował 4 razy, w latach międzywojennych - 14 razy, a od 1946 roku jeszcze 4 razy. Po wojnie działalność wznowiono we wrześniu 1945 roku. Do zespołu należało 75 śpiewaków. W czerwcu 1947 roku w związku z 35-leciem chóru odbyła się akademia i festyn śpiewaczy. Z tej też okazji wmurowano tablicę pamiątkową w ścianę domu, w którym został założony chór (3). W lipcu 1949 roku koncertowano wspólnie z chórem "Echo" z Mysłowic. W maju 1950 roku zorganizowano wieczór pieśni. W październiku 1951 roku urządzono koncert w ramach Festiwalu Muzyki Polskiej. W 1952 roku chór koncertował również w Szopienicach. W 1950 roku działalność chóru oparto na świetlicy kopalni "Siemianowice", a w 1951 roku próbowano współpracować z klubem fabrycznym Zakładów Cynkowych w Szopienicach, jednak starania te nie dały oczekiwanych rezultatów. Chór w 1953 roku zawiesił działalność i po bezowocnych próbach wznowienia pracy został skreślony z listy członków Zjednoczenia Polskich Zespołów Śpiewaczych w październiku 1955 roku (4).

Chór mieszany "Wanda" w Małej Dąbrówce (1920 r.).
Źródło zdjęcia: Rajmund Hanke, Śpiewacy śląscy - fotografia XX wieku (5).

W niedzielę 17 stycznia 1932 roku śpiewacy z "Wandy" i mieszkańcy Małej Dąbrówki uroczyście obchodzili 20. rocznicę powstania chóru. W wydanej z tej okazji jednodniówce znalazł się artykuł traktujący o historii towarzystwa do roku 1932, opracowany przez ówczesnego prezesa chóru Józefa Bortla. Jego oryginalną treść (ze wstępem Augustyna Arendarczyka) przytoczyłem poniżej (6):

Kronika

Dąbrówka Mała, aczkolwiek samodzielna gmina polityczna, należącą przed wojną światową do prastarej parafji Bogucickiej i położona na dawniejszem trójzaborczem (rosyjskim) pograniczu, była mało znana, chociaż posiadała nawet kolejową stację węzłową. Przejeżdżający gość wcale nie wiedział i nie mógł się domyślać istnienia takiej miejscowości, albowiem stację ochrzczono „echt deutsch” „Georggrube”, a wysiadając tutaj mógł się daremnie dopytywać o polską nazwę, słyszał tylko, że znajduje się w „Eichenau”. Dąbrówka Mała musiała wtenczas mieć wzorowo światłych i polskouświadomionych obywateli, jeżeli urzędnikerja satrapy pruskiego niezadawalała się kagańcowemi antypolskiemi ustawami, ale zastosowywała o stokroć gorsze środki, aby wytępić wszystko co polskie w tej mało znanej osadzie robotniczej. Trzeba było pokazać swym krzyżackim zwierzchnikom w Berlinie, że same drakońskie ustawy, na ten hardy, o rogatej duszy lud, nie wystarczą. Prastarą nazwę Mała Dąbrówka schowano głęboko do lamusa kancelarji gminnej i uszczęśliwiono siebie – na zgryzotę miejscowych wiarusów – nadaniem miejscowości nazwiska „Eichenau”. I tutaj nieszczędzono szykan, różnej udręki i prześladowania tych, którzy śmiało występowali w obronie języka i obyczaju polskiego. O założeniu jakiegokolwiek towarzyskiego ogniska polskiego w owych czasach nie można było pomyśleć. Gorliwsi miłośnicy mowy i pieśni polskiej z Małej Dąbrówki, przytulali się do polskich towarzystw w sąsiednich Bogucicach. Wreszcie, kiedy udręka narodowa dosięgła ostatniej granicy u miejscowych patrjotów, założyli oni, ku wielkiemu zmartwieniu tutejszych hakatystów, jedną z pierwszych filji Zjednoczenia Zawodowego Polskiego na Górnym Śląsku. Chcąc niedopuścić do rozrostu tak dla Niemców niepożądanej organizacji polskiej, miejscowy pan „Gemeindevorsteher” i pan „Amtvorsteher” zakazali wszystkim miejscowym oberżystom udzielania jakiegobądź przytułku nowopowstałej polskiej placówce. Lecz daremne były ich teutońskie wysiłki, daremny trud! Oto nowo utworzonej placówce otwiera ramiona i lokal choć skromny śp. Jan Płonka, obywatel o szczeropolskiem sercu, nie dając posłuchu żadnym groźbom ze strony władz. W tem też przytułku na początku roku 1912 rodzi się przemiłe dziecię kultury i oświaty polskiej. Założono tam towarzystwo śpiewu, któremu obrano za patronkę pierwszą księżniczkę polską Wandę. I znowu zacni P. P. Płonkowie po ojcowsku opiekują się młodziutkiem towarzystwem. Aczkolwiek był to czas styczniowy i zima ostra na świecie, w młodem gronie miłośników pieśni, życie płynęło gorącym tętnem a zapał świecił każdemu z ócz. Rozradowanej duszy członków towarzystwa zdawało się, że jej skrzydła rosną, gdy z ich piersi wychodziły chóralne dźwięki pieśni: „Boże! dlaczego dałeś nam życie?” Dzisiaj, w dniu tak przepięknej rocznicy 20-lecia i uroczystości poświęcenia sztandaru z chlubą i z zadowoleniem spełnionego obowiązku może towarzystwo im. „Wanda” zwrócić się myślą wstecz i spojrzeć na przebytą drogę 20 lat trwającą. Na ekranie wspomnień 20-letnich kronikarz maluje obraz rozwoju o szerokim rozmachu patriotyzmu wewnątrz towarzystwa. Podniosłe rocznice, akademje narodowe, występy, teatry amatorskie i wycieczki, składają się na piękny wianek zdobiący ołtarz polskiej pieśni. Wspomina się ze smutnym żalem zmarłych członków bardzo miłych i gorliwych. Wszystkiej braci śpiewaczej poległej na wojnie, aczkolwiek daleko w obcej ziemi ich szczątki próchnieją, oddamy nabożne „Requiescat in Pace”. Na ekranie wspomnień jaśnieje pochód drużyny śpiewaczej nie z lutnią, ale z karabinem w ręku, który w trzech powstaniach pomaga targać kajdany niewoli pruskiej. Widzi się skromne izdebki, w których druhinie już podczas rewolucji z nabożeństwem – choć z łzami w oczach, ale z radością w duszy i z wiarą w Polski Zmartwychwstanie – haftują orły polskie na sztandarach i chorągwiach, które już dnia 1 maja 1919 r. w olbrzymiej manifestacji stanowiły groźne memento mori dla ciemiężców ludu śląskiego. Tak potęga pieśni zdziałać może wiele. W ciągu minionych 20 lat była ona wyrazem uczuć tak miłych, i zapalała do pięknych czynów, rozniecała ona kaganiec oświaty polskiej i budziła miłość do Ojczyzny i jej pomników. Wśród golgoty udręki, prześladowania, huku armat, łez i krwi strumieni, wśród radości i wesela oraz w smutku i w żałobie, ukochana piosenka była nieodstępną towarzyszką człowieka dobrego i szlachetnego. O Pieśni Polska, dziś w naszej gminie święcisz tryumfalne święto uroczystości 20-lecia urodzin twego gniazda, towarzystwa śpiewu im. „Wanda”. Na Twoją cześć idzie Twój symbol a sztandar towarzystwa przed tron Najwyższego, ażeby odebrać błogosławieństwo nieba na dalszą drogę życia towarzystwa, na dalszą drogę rozwoju oświaty i krzewienia ducha pieśni, ażeby przyszłe pokolenia wychowane na pięknych tradycjach towarzystwa śpiewu im. „Wanda” szczerze, duszą i sercem zawsze śpiewać mogły:

O piosenko promienista,
Narodowych uczuć brzemię,
W Tobie iskra płonie czysta,
Świętość, zapał i natchnienie!
Z Tobą dusza raje prześni,
Myśl błękity by objęła...
O! nad wszystko wielbię – pieśni
Jeszcze Polska nie zginęła!
A. Arendarczyk

Założenie towarzystwa

Było to dnia 17 grudnia 1911 r., kiedy kilku Rodaków zaproszonych przez śp. Wawrzyńca Woźnioka zebrało się w lokalu śp. Jana Płonki, aby omówić sprawę założenia polskiego towarzystwa śpiewu i zwołać zebranie konstytucyjne na styczeń 1912 r. Śp. Michał Wolski, jeden z pierwszych krzewicieli ducha pieśni na Śląsku i pierwszy prezes Związku Śląskich Kół Śpiewaczych pisze do zwołującego następujące słowa:

Bytom, dnia 27. grudnia 1911 r.
Łaskawy Panie!
Cieszy mnie bardzo, że Panowie chcecie założyć kółko śpiewackie u siebie i myślę, iż to jest najodpowiedniejszem, gdyż możemy też dziewczęta przyciągnąć i uprawiać śpiew polski, wzajemnie się pouczać w historji i literaturze naszej. Chętnie po wyborach przybędę do Was i założę kółko zwłaszcza, iż w końcu stycznia mamy posiedzenie związku, w czem i Wasze towarzystwo delegata wysłać może. Proszę mi donieść, która niedziela byłaby najodpowiedniejszą. Zasyłam miłe pozdrowienia wszystkim rodakom i witam Was naszem hasłem: Cześć Pieśni!
podp. Wolski

Dnia 14 stycznia 1912 roku odbyło się zebranie konstytucyjne w lokalu śp. Jana Płonki. Śp. Michał Wolski dokonał założenia towarzystwa śpiewu im. „Wanda” i gorącemi słowy zachęcił wszystkich zebranych do wstąpienia w szeregi nowopowstałej polskiej placówki. W skład pierwszych członków towarzystwa wchodzili: + Wawrzyniec Woźniok, + Kleofas Szeliga, Franciszek Broda, Augustyn Arendarczyk, + Jan Płonka, + Józef Cofała, Jan Palion, Wincenty Kaczmarek, + Leopold Katusek, + Franciszek Domogała, Franciszek Gerc, Augustyn Halyna, Ignacy Broda, + Jan Sieroń, Roman Sieroń, Józef Łukasek, Leopold Łukasek, Wojciech Hachuł, Franciszek Rzepus, Franciszek Breguła, Władysław Składek, Teodor Olszówka, Franciszek Łukosik, + Maksymiljan Bożek, Emil Cisek, Robert Holewa, Alfons Dudka, Paweł Furgoł, Wilhelm Kamieniorz, Paweł Knycz, + Karol Kik, + Leon Kapica, + Herman Latusek, Aleksy Laszczyk, Augustyn Ledwoń, Jan Manzla, + Jan Mozler, + Augustyn Marcol, + Paweł Nowok, Klemens Piegza, Wincenty Ciołka, + Emanuel Radomski, Hugon Randiś, Henryk Sieroń, + Józef Zawada, Marta Płonkowa, Gertruda Brodowa, Franciszka Gerc, Gertruda Nowak, + Elżbieta Kaczmarek, Filipina Breguła, Cecylia Holewa, Wiktorja Drozdek, + Anna Gerc, Helena Gierga, Marja Hofman, Franciszka Hofman, Ernestyna Pitas, Anna Laszczyk, Paulina Oleś, Gertruda Przybyła, Salomea Piegza, + Łucja Pyrz, Wiktorja Płotnik, + Matylda Rasek, Zofja Raudiś, Monika Sakwerda, Amalja Szczypa, Marja Wieczorek i Elżbieta Oleś. Z pośród wymienionych członków wyłonił się Zarząd w następującym składzie: Kleofas Szeliga prezes, Franciszek Broda sekretarz, Marta Płonkowa skarbniczka.

Działalność Towarzystwa przed wojną

Dowodem wielkiego zainteresowania się towarzystwem była liczebność członków na lekcjach śpiewu, których w ciągu roku odbyło się 64. Pierwszym dyrygentem towarzystwa był p. Józef Łukasek, zaś od połowy lutego 1912 r. udzielał lekcyj organista p. Jakób Papczok. Zebrania towarzystwa, których w ciągu pierwszego roku urządzono 12, były bardzo ożywione. Prawie zawsze w przepełnionej ubikacji towarzystwa, członkowie wzajemnie wypowiadali swoje spostrzeżenia i życzenia dotyczące rozwoju towarzystwa, bądź też słuchali w skupieniu treściwych wykładów popularnego w towarzystwie druha Arendarczyka. Nie szczędzono też oklasków tym członkom, którzy przepięknemi deklamacjami starali się rozradować stroskane dusze uciemiężonych Polaków i choć na chwilkę przenieść myśli tychże do krainy białych orląt polskich. Z chwilą założenia towarzystwa, już wszystkie ważniejsze święta narodowe obchodzono w spólnem gronie. Tak w roku 1912 urządzono akademję z okazji święta 3-go Maja, 300-letniej rocznicy zgonu złotoustego Ks. Skargi i święta Królowej Jadwigi. Pięknie udekorowany lokal w czasie tych uroczystości nie mógł nigdy pomieścić gorliwych członków i licznych gości. W lutym 1912 r. towarzystwo przystąpiło do Związku Śląskich Kół Śpiewaczych. Na zebraniu miesięcznem w dniu 4 marca 1912 r. dokonano wyboru dalszych członków Zarządu, w skład którego weszli: Augustyn Arendarczyk, Jan Palion, Leopold Latusek, Matylda Raskowa i Paulina Olesiówna obecnie zamężna Sieroń. Dnia 21 kwietnia 1912 r. wystąpiło towarzystwo poraz pierwszy na zabawie towarzystwa śpiewu „Halka” w Załężu, zaś dnia 16 maja tegoż roku na Zjeździe Związku Śląskich Kół Śpiewaczych w Zadolu w liczbie 57 śpiewaków. Pierwsze przedstawienie teatralne odegrało towarzystwo dnia 8 września na sali zwanej „Reichshalle” w Katowicach i to sztuki: „Pilnuj obowiązku swego”, „Cudowne leki” i „Pan fabrykant mioteł”. Kiedy zbliżyły się święta Bożego Narodzenia, poraz pierwszy obchodzono gwiazdkę w gronie towarzystwa. W przepełnionym po brzegi lokalu odśpiewano wspólnie kolendy i poraz pierwszy łamano się opłatkiem na znak zgody i trwałego braterstwa. Jak zresztą wszystko co polskie i nasze towarzystwo przechodzić musiało ciężką szkołę prześladowań protestanckiego rządu pruskiego. Kiedy miejscowym władzom nie udała się sprawa z lokalem, przypuszczano szturm na poszczególnych członków. Czyniono nawet nacisk ze strony pracodawców na ojców, by wycofali swoje córki z towarzystwa „Wandy”, w przeciwnym bowiem razie pozbawieni zostaną nawet mieszkań, zajmowanych w domach, stanowiących własność pracodawców. Aczkolwiek z tych to powodów zmniejszyły się szeregi towarzystwa, pozostali członkowie z większą zato zawziętością wzięli się do pracy w drugim roku istnienia towarzystwa. Mimo zawieszenia czynności towarzystwa w czasie od 27. VII. do 5. X. urządzono w ciągu roku ogółem 11 zebrań i 49 lekcyj, których udzielili p. Jakób Papczok 36 i p. Teodor Lewandowski 7, zastępczo zaś ćwiczyli p. Leopold Łukasek i p. Palion. Z najważniejszych występów w roku 1913 wymienić należy Zjazd Związku Śląskich Kół Śpiewaczych w Zadolu w dniu 8. VI. i obchód 100-letniej rocznicy zgonu ks. Poniatowskiego w dniu 16. XI. 1913. Dotychczasowy prezes śp. Kleofas Szeliga złożył swój urząd dnia 8. X. 1913 r., a na jego miejsce wybrano drh Wojciecha Hochuły. Jak w roku ubiegłym tak też w bieżącym roku obchodzono wspólną gwiazdkę, połączoną z występami chóru. Rok 1914 nie zmienił dotychczasowego trybu życia w towarzystwie. Nowy zarząd w osobach Jana Jurczyńskiego prezesa, Franciszka Brody sekretarza, Marty Płonkowej skarbniczki oraz radnych śp. Józefa Cofały, Jana Paliona, Gertrudy Brodowej i Jadwigi Grabowskiej obecnie zamężnej Olszówka pracował bez wytchnienia nad rozwojem towarzystwa, pokonując wszelkie przeszkody stojące w drodze. Do czasu wybuchu wojny światowej odbyło się 7 zebrań i 25 lekcyj, których udzielał p. Teodor Lewandowski, jeden z najstarszych, żyjących dyrygentów na Śląsku. Ostatni Zjazd Związku Śląskich Kół Śpiewaczych, w którym towarzystwo brało udział, odbył się dnia 21 czerwca 1914 r. Przechodząc do okresu wojny światowej na podstawie materjału dotychczasowej działalności towarzystwa podnieść należy nieocenione zasługi następujących członków, położone około pobudzenia do życia i rozwoju towarzystwa przed wojną, i to: pierwszego prezesa śp. Kleofasa Szeligi, śp. Wawrzyńca Woźnioka, śp. Jana Płonki, p. Franciszka Brody, Marty Płonkowej i p. A. Arendarczyka, który naprawdę stał się gorliwym krzewicielem ducha narodowego w towarzystwie.

Okres wojenny

Z chwilą wybuchu wojny światowej ustała wszelka praca kulturalno-oświatowa w towarzystwie bądź to z powodu zaciągnięcia części członków w szeregi armji niemieckiej, bądź też z powodu zakazu urządzania zebrań przez władze pruskie. W tym czasie nie rozwiązano jednak towarzystwa, a dokonano tylko zmiany członków zarządu. Do końca wojny stanowili zarząd następujący członkowie: Wiktorja z Sieroniów Dźwigałowa prezes, Augustyn Arendarczyk zastępca, Gertruda Brodowa sekretarz, Franciszek Broda zastępca, Marta Płonkowa skarbniczka, Wincenty Kaczmarek, Franciszka Gercowa, śp. Józef Cofała i Paulina z Olesiów Sieroniowa radni. Nie czekając końca wojny, przystępują członkowie już we wrześniu 1917 r. do ożywienia towarzystwa. W starym lokalu na nowo zaczęły rozbrzmiewać pieśni polskie pod batutą nieustraszonego p. Jana Hornika, zaś na zebraniach, aczkolwiek pod troskliwą opieką żandarma pruskiego, odbywały się jeszcze więcej patrjotyczne wykłady historji polskiej. Dnia 21.X.1917 r. uroczyście obchodziło towarzystwo 100-letnią rocznicę zgonu Tadeusza Kościuszki. Do ważniejszych występów w roku 1918 należą dwa przedstawienia teatralne, odegrane w dniu 2 lutego w lokalu p. Bielicera w Burowcu i 19 maja w Ławkach powiat Pszczyna, połączone z występami chóru. W czasie rewolucji członkowie brali gremjalnie udział przy konstytuowaniu Rady ludowej.

Działalność towarzystwa w czasie powstań i plebiscytu

Do najchlubniejszych kart w dziejach towarzystwa śpiewu im. „Wanda” zaliczyć trzeba lata tak zwane powstańcze i plebiscytowe (koniec 1918-1921 r.). Po ukończeniu wojny światowej nastał bowiem okres rewolucyjny, chcący pomścić lata udręki i poniżenia. Znając naród niemiecki, wnet trzeba było przyjść do przekonania, że Niemiec-republikanin w stosunku do ludu polskiego nie tylko nie stał się szlachetniejszym, ale nawet przewyższał Niemca-monarchisty w ucisku i szykanowaniu tych, którzy ciągle marzyli o odzyskaniu upragnionej wolności. To też każdemu Polakowi jak młotem waliło serce na widok powstającego Państwa Polskiego, a więcej jeszcze na widok czuwającego nad Brynicą polskiego żołnierza. W tem to też czasie z dnia na dzień rosły szeregi towarzystwa śpiewu, a widząc to, postanowiła starsza brać śpiewacza założyć w styczniu 1919 r. karną organizację wychowania fizycznego, jaką do dnia dzisiejszego jest miejscowe towarzystwo gimn. „Sokół”. Były to pierwsze bratnie towarzystwa, które, choć odmiennemi drogami, do jednych celów zdążały. Nie długo jednak trwało organizowanie przyszłych bojowników o wolność Śląska, bo już z wiosną 1919 r. wstąpiła cała drużyna męska do szeregu P.O.W., ażeby realizować pierwsze plany zerwania kajdan niewoli. W ślad za druhami podążyła wielka liczba druhiń, aby w organizacjach P.C.K. kształcić się na dobre sanitarjuszki. Tajemniczy ruch w polskich organizacjach, oraz zbyt częste odwiedzanie okolic Brynicy przez ruchliwszych miejscowych Polaków, szczególnie w porze nocnej, zwróciło uwagę wywiadu niemieckiego. Będąc w posiadaniu czarnej listy, dokonał miejscowy „grencszuc” pewnej nocy po Zielonych Świątkach aresztowania pod zarzutem zdrady stanu 10 obywateli, będących w przeważnej części członkami towarzystwa śpiewu „Wanda” oraz P.O.W. Pamiętnej nocy aresztowano pomiędzy innemi śp. Jana Płonki, śp. Kleofasa Szeligi, Wincentego Kaczmarka, Molika, Dziekana, Kolasińskiego, Rozalię Szeligównę obecnie zam. Rembalską oraz Helenę Serafinównę, z których p. Kaczmarka i Dziekana jakgdyby złoczyńców prowadzono przez Szopienice i Gliwice do więzienia pruskiego w Bytomiu. W przekonaniu, że już niedługo trwać będzie dręczenie ludu śląskiego przez zwyrodniały „grencszuc” oraz w obawie, że w więzieniu byłby pozbawiony możności rewanżu w niedalekiej rozprawie orężnej z najeźdźcą, zbiegł z Bytomia dziwnym sposobem okoliczności jeden z aresztowanych a dzisiejszy nasz prezes honorowy, przybywając pieszo w strony Małej Dąbrówki, gdzie razem z innemi kolegami niedoli, całemi tygodniami prowadzić musiał bezdomną tułaczkę (7). Kiedy brutalny „grencszuc” w swej nienawiści niemieckiej oprócz znęcania się w nieludzki sposób nawet nad starcami i dziećmi, dopuszczał się już mordowania bezbronnych Polaków, pękła ostatnia struna cierpliwości dręczonego ludu na Śląsku. Pamiętnej nocy sierpniowej w roku 1919 i nasi członkowie chwycili za broń. Mimo naprowadzonego powyżej teroru i powszechnie znanych okrucieństw i prześladowania Polaków po pierwszem powstaniu, nie ustała normalna praca w towarzystwie. Nadmienić wypada, że wśród powodzi napadów nie uszedł uwagi i nasz inwentarz towarzystwa, którego pewnego dnia został doszczętnie zniszczony przez „grencszuc”, przyczem nawet oficer niemiecki aż w pocie czoła deptał niewinne orzełki i oznaki towarzystwa. W krytycznym czasie, t.j. od początku r. 1919 do końca roku 1920 zorganizowano bowiem 15 występów i 4 przedstawienia teatralne, urządzono 18 zebrań i poważną ilość lekcyj. Z ważniejszych występów zasługuje na wyróżnienie przedstawienie teatralne odegrane w czerwcu 1920 na Górze św. Anny, połączone z występem całego chóru. Dla Śląska a temsamem i dla naszego towarzystwa nastały naprawdę czarne chwile, kiedy w sierpniu 1920 r. nastąpił odwrót zwycięskiej do niedawna armji polskiej z pod Kijowa. Wśród wyszydzania z wszystkiego co polskie, prawie na porządku dziennym były napady na bezbronny lud polski. Kiedy w dodatku darmo rozdawany niemiecki „Extrablatt” na czołowem miejscu przyniósł fałszywą wiadomość „Warschau gefallen” niemieckie organizacje bojowe zażądały nawet wycofania armji alianckiej ze Śląska. Napady na polskie komisarjaty w Bytomiu, Gliwicach i nieomal doszczętne zniszczenie i podpalenie polskiego komisariatu w Katowicach, oraz zamordowanie w bestjalski sposób śp. dr Mielęckiego, spowodowało wybuch II. powstania. W nocy z dnia 19 na 20 sierpnia 1920 r. członkowie naszego towarzystwa ponownie opuścili domy rodzicielskie i gremjalnie stanęli do szeregów samoobrony. Po likwidacji II. powstania kilku z nich wstąpiło do policji plebiscytowej. Do pracy plebiscytowej wydelegowano nieomal wszystkich druhów, którzy, czy to słowem lub piórem bądź też innym argumentem ochoczo pracowali dla dobra ojczyzny. Dzisiaj jeszcze żywo stoją nam w pamięci te czasy plebiscytowe, i pamiętna chwila III. i ostatniego powstania, w której zwyciężył duch sprawiedliwości i przynajmniej za cenę życia i krwi poległych powstańców przyniósł nam w darze upragnioną wolność w odzyskanej części prastarej dzielnicy piastowskiej. W tym czasie co prawda powstały w towarzystwie pewne braki, które jednak przypisać należy na dobro sprawy polskiej w dziedzinie pracy plebiscytowej. W roku 1921 zorganizowano zaledwie dwa występy i urządzono pięć zebrań, zaś liczba członków spadła z 115 na 65. Prezesem towarzystwa w tych ciężkich trzech latach był zasłużony wobec sprawy polskiej i towarzystwa śp. Józef Cofała, który, można powiedzieć, życie swoje złożył na ołtarzu najdroższej jemu ojczyźnie, przez co zaskarbił sobie wieczną pamięć u nas.

Działalność towarzystwa po odzyskaniu wolności

Z chwilą wybicia godziny wolności i dla naszego towarzystwa nastały lepsze czasy. Rozpoczęła się praca podwójna, bo w dodatku szerzenie większego zrozumienia wśród ludu dla pieśni. Starym śpiewakom serce biło radośnie na myśl, że nadszedł wreszcie czas, kiedy w towarzystwach kulturalno-oświatowych będą mogli współpracować z braćmi, których w ciągu długoletniej niewoli znali tylko z jedynej pieśni polskiej. Niestety, ich nadzieje zawiódły, bo z wielu tych braci zaledwie kilku znalazło wyrozumienie dla pieśni i jej towarzystwa. Począwszy od roku 1922 do dnia dzisiejszego towarzystwo pracowało bez przerwy nad rozwojem ducha pieśni w Małej Dąbrówce. W tym to czasie odbyło się ogółem 94 zebrań miesięcznych, urozmaiconych prawie zawsze treściwemi wykładami bądź też odczytami, których w ciągu ostatniego roku 1931 wygłoszono 11. Występów zorganizowano razem 76, zaś przedstawień teatralnych odegrało towarzystwo w tymże czasie 8. Lekcyj śpiewu udzielono mniejwięcej 550. Z wycieczek, których w ostatnich latach urządzono 14, najwięcej po sobie wspomnień pozostawiły następujące: 3-dniowa wycieczka do Krakowa w roku 1922, mająca na celu zwiedzenie zabytków historycznych. Celem następnej wycieczki było zapoznanie się z przepiękną okolicą Wilkowice-Bystra w roku 1926. Trzecią i czwartą taką wycieczką było dwudniowe zwiedzanie okolic historycznego Ojcowa w roku 1927 i uroczej Czernej w roku 1929. Ostatnia zaś wycieczka prowadziła do Beskidu Zachodniego w roku 1931. Liczbowo rozwija się towarzystwo w ostatnich czasach także pomyślnie, a obecnie liczy około 100 członków. W wyżej wspomnianym czasie spełniali kolejno funkcję dyrygenta: pp.: Rzeźniczek, Wojciech Łabuś, Emil Miłek, Franciszek Wanot, Marta Cholewówna, Alfred Skowronek, Konrad Wróbel, Ludwik Kiszała, Augustyn Jeszke, Paweł Szwarc, Wojciech Bywalec i Teodor Lewandowski. Obecnym dyrygentem jest p. Paweł Pietrek z Siemianowic. Dzisiejszy inwentarz towarzystwa, jak zapasy nut itd., przedstawia wartość około tysiąca złotych, zaś dzięki wspaniałomyślności kilkunastu członków towarzystwa i niektórych członków honorowych, którzy mimo tych b. ciężkich czasów, dobrowolnem opodatkowaniem (od kwoty 100-50, 30 zł. itd.) w przeważnej mierze przyczynili się do zakupienia sztandaru, który dzisiaj budzi w nas podziw i jest widomym znakiem przywiązania, jakiem się w Małej Dąbrówce cieszy pieśn polska. Nie od rzeczy też będzie wspomnieć tutaj o ofiarności pewnych miejscowych kupców, którzy prawie co rok, czy to na gwiazdkę bądź też w innym czasie przychodzą towarzystwu z materjalną pomocą.

Zebrał J. Bortel
Z lewej Józef Bortel (1899-1991). Zdjęcie pochodzi z albumu Kompozytorzy i działacze ruchu muzycznego (8).
Po prawej pierwsza strona jednodniówki wydanej w 1932 roku z okazji poświęcenia sztandaru i 20-lecia istnienia Towarzystwa Śpiewu "Wanda" (6).

Poniżej przytoczyłem reportaż z obchodów 20-lecia Towarzystwa Śpiewu "Wanda", który opublikowała Polonia (9):
Towarzystwo Śpiewu "Wanda" w Małej Dąbrówce obchodziło w ub. niedzielę uroczystość 20-lecia istnienia i poświęcenia sztandaru. Protektorat nad uroczystością objął prezes Związku Kół Śpiewaczych, prof. M. Stoiński. O godz. 9 przed restauracją p. Koniarka zaczęły się gromadzić liczne delegacje pokrewnych stowarzyszeń ze sztandarami, poczem ruszono pochodem, w którym naliczyliśmy 18 sztandarów i około 600 osób - do kościoła parafjalnego na nabożeństwo. W drodze do kościoła zatrzymał się pochód przed domem śp. Płonki, w którego prywatnem mieszkaniu założono towarzystwo. Tam przemówił krótko p. Arendarczyk, który w pięknych słowach podniósł zasługi śp. Płonki około założenia towarzystwa. Śp. Płonka, mimo szykan władz pruskich - udzielił swego mieszkania towarzystwu na lekcje i zebrania. Po odebraniu sztandaru z mieszkania prezesa p. Bortla i złożeniu wieńca na grobie poległych powstańców - pochód przemaszerował do kościoła. Uroczystą mszę św. odprawił miejscowy proboszcz, ks. dr Wojtas, który dokonał również poświęcenia nowego, a bardzo okazale się przedstawiającego sztandaru. W czasie nabożeństwa wygłosił podniosłe kazanie okolicznościowe ks. wik. Hojka. Chór mieszany im. "Wyspiańskiego" z Roździenia-Szopienic odśpiewał mszę św. Po nabożeństwie ruszy pochód z orkiestrą policyjną na czele ul. Piłsudskiego i Katowicką przed hotel p. Przybyły, gdzie pochód rozwiązano. Następnie odbył się wspólny obiad, w którym wzięli m.in. udział prof. Stoiński, ks. dr Wojtas, ks. Hojka, naczelnik gminy p. Kosma i wielu innych. W czasie obiadu prezes p. Bortel wniósł okrzyk na cześć Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, p. Arendarczyk zaś w podniosłych słowach omówił historję towarzystwa, wspominając o bohaterstwach założycieli i dyrygentów, którzy byli stale narażeni na szykany ze strony władz pruskich. Obecnej na sali wdowie po śp. Płonce i b. dyrygentom p.p. Lewandowskiemu i Hornikowi, obecni zgotowali owację. Po południu odbyła się uroczysta akademja w sali p. Koniarka, którą zagaił prezes p. Bortel, witając obecnych i podkreślając znaczenie śpiewu dla sprawy narodowej. Obecni na akademji uczcili zmarłych członków towarzystwa przez powstanie z miejsc. Następnie chór jubileuszowy wykonał pod batutą p. Pietrka polonez t-Dur Szopena i kantatę Stanisława Kwaśnika poczem p. Mańka wbił gwóźdź pamiątkowy do sztandaru, w imieniu Ch. Dem. i Nar. Zw. Powst. i b. Żołn. Towarzystwu ofiarowano około 30 gwoździ pamiątkowych. Po odczytaniu przez prezesa p. Bortla kroniki towarzystwa, oraz wręczeniu kilku członkom dyplomu honorowego - Tow. Śp. "Wanda" odśpiewało pod batutą p. Pietrka "Litanję Ostrobramską" Moniuszki. W końcu akademji, po przemówieniu prof. Stoińskiego i delegata okręgu katowickiego p. Czarneckiego - uczniowie Konserwatorjum Muzycznego pp. Bromerówna i Bawoł odśpiewali kilka piosenek, za co publiczność darzyła ich oklaskami. Następnie bawiono się ochoczo w tańce do rana.
Fotoreportaż z obchodów 20-lecia "Wandy" w Dąbrówce Małej opublikowany w Polonii (10).
Zdjęcie delegacji z wieńcem dostępne tutaj.

Wymieniony tutaj wielokrotnie Józef Bortel (1899-1991) był z zawodu urzędnikiem sądowym, ale z powołania działaczem ruchu śpiewaczego. Zasłużył się dla Ojczyzny nie tylko krzewieniem śpiewu i działalnością organizatorską, ale także bronią w ręku - był uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej i III powstania śląskiego. Józef Bortel związany był z chórem "Harmonia" w Mikołowie, "Wanda" w Dąbrówce Małej i "Ogniwo" w Katowicach. W swoich wspomnieniach, opublikowanych w książce W służbie ojczystej pieśni (11), przybliżył rolę i dzieje polskiej pieśni na Śląsku w czasach pruskich, okresie wojny światowej, powstań śląskich, plebiscytu, międzywojnia i czasach po II wojnie światowej. Poniżej wynotowałem wybrane fragmenty dotyczące chóru "Wanda", z którym Józef Bortel był związany 8 lat (1927-1934):
(…) Od 1927 roku, kiedy konieczności mieszkaniowe związały mnie na kilka lat z Małą Dąbrówką, przez kilka kadencji pracowałem w zarządzie tamtejszego chóru „Wanda” początkowo jako sekretarz, a następnie od 1928 do 1935 roku jako prezes. Z chórem tym związała się również moja żona.

(…) W 1931 roku z okazji 20-łecia chóru „Wanda” gromadziłem materiały do jego dziejów. Nie było to łatwe, ponieważ wszelkie źródła obrazujące najwcześniejszą działalność chóru zostały zniszczone w okresie przygotowań do plebiscytu przez bojówki Grenzschutzu. W tej sytuacji pozostawało mi jedyne wiarygodne źródło - pamięć ludzi, wspierana tam gdzie się dało jakimiś opracowaniami czy publikacjami. (...) Wobec tego zapisywałem skrzętnie wszystko, co o polskości, o umiłowaniu pieśni polskiej opowiadali mi mieszkańcy Małej Dąbrówki. Od nich dowiedziałem się, że w tej miejscowości nie było domu, w którym by podczas jakiejkolwiek uroczystości rodzinnej, podczas wszelkich spotkań towarzyskich, nie śpiewano pieśni. I to wyłącznie polskich, zarówno własnych, ludowych, tak bogatych w kulturze ludu polskiego na Śląsku, jak i patriotycznych. Niejedna wiekiem przygarbiona starka, nie jeden bezzębny starzyk drżącymi już głosami wyciągali mi „Bartoszu, Bartoszu”, „Patrz Kościuszko na nas z nieba”, „Myśmy przyszłością narodu” czy „Precz z tyranami, precz z Niemcami”. Od tych ludzi usłyszałem także, że co gorliwsi w pielęgnowaniu śpiewu i narodowo uświadomieni mieszkańcy Dąbrówki już od 1894 roku związali się z chórem „Lutnia” w Bogucicach. Naturalnie, na lekcje oraz występy dochodzili na piechotę. Dobre nogi musieli mieć wtedy śpiewacy śląscy. Dobre gardła i głosy nie wystarczały. Samodzielny chór powstał w Małej Dąbrówce w kilkanaście lat później. W dniu 14 stycznia 1912 roku rozpoczęli pracę śpiewacy w zespole, któremu nadali imię tej, co nie chciała Niemca - legendarnej córki Kraka - Wandy. Szczególne zasługi w organizacji chóru „Wanda” położył Jan Płonka, znany nie tylko w Małej Dąbrówce patriota i działacz narodowy. Bezdomnym śpiewakom udostępnił własne mieszkanie, dzięki czemu chór mógł w ogóle powstać i rozwijać swą patriotyczną, a także artystyczną działalność. Ten czyn Jana Płonki w 1947 roku uczczony został pamiątkową tablicą, wmurowaną w ścianę jego domu - na znak, że była to jedna z licznych na Śląsku redut polskości.

(...) Dopiero wraz z przyłączeniem odzyskanej części Śląska do Polski w „Wandę” wstąpił nowy duch. Zespół wyraźnie się ożywił. Była to w dużej części zasługa dyrygentów chóru: seniora śpiewactwa śląskiego Teodora Lewandowskiego oraz Pawła Pietrka, zwłaszcza tego ostatniego. Była to niezmiernie ciekawa postać. Ślusarz z zawodu, muzyk wyłącznie amator, szlify dyrygenckie zdobył prowadząc przez wiele lat robotniczy chór „Chopin” w Siemianowicach. Autentyczne zdolności poparte wyjątkową pracą nad sobą pozwoliły Pawłowi Pietrkowi, wyróżnianemu na wszystkich zawodach śpiewaczych, wybić się do czołówki dyrygentów chórów śląskich. Zdając sobie sprawę z talentu i umiejętności dyrygenckich P. Pietrka, miałem żal do zarządu towarzystwa „Wanda” i dawałem mu wyraz bez ogródek, kiedy od 1927 roku w nim zasiadałem, że nie potrafił ich wykorzystać dla podniesienia chóru na wyższy poziom artystyczny, tak pod względem wokalnym, jak i repertuarowym. Takie zatem warunki postawiłem, gdy w 1928 roku członkowie zarządu, pewnie mający już dość ciągłego krytykowania ich pracy, zaproponowali moją kandydaturę na prezesa zarządu Towarzystwa Śpiewaczego „Wanda”. Oświadczyłem, że godność tę mogę przyjąć tylko pod warunkiem, iż już w najbliższym czasie chór wystąpi z nowym, ambitniejszym repertuarem, m.in. z pieśnią K. Prosnaka „Burza morska”. Aczkolwiek reszta zarządu a nawet dyrygent uznali moje ambicje za wygórowane, ten ostatni wręcz orzekł, iż z taką garstką śpiewaków, jaka pozostała w chórze, nie da się zrobić nie tylko burzy, ale nawet jednego grzmotu - zastałem jednogłośnie obrany na prezesa. Członkowie chóru, widać porwani moim zapałem, przyrzekli, iż uczynią wszystko, by „burza” jednak w zespole wybuchła. I wybuchła. Aż się dyrygent nie mógł nadziwić. Ile pracy i zachodu mnie to jednak kosztowało - tylko ja wiem, i moja rodzina. Zwłaszcza wiele wysiłku włożyłem w powiększenie liczebności chóru, w pozyskanie nowych śpiewaków. Wyławiałem ich podczas nabożeństw w kościele; tylko po to w każdą niedzielę po dwa razy uczestniczyłem w mszy św. Nawiązałem kontakt ze szkołami, skąd no podstawie świadectw, a właściwie ocen ze śpiewu oraz opinii nauczycieli wyławiałem co bardziej utalentowaną wokalnie młodzież. Pewnie dzięki temu do zespołu przystąpiło aż 6 nauczycieli. Niestety, ku mojemu żalowi, na stałe związały się z nami tylko dwie nauczycielki. Widać tylko one poważnie traktowały swą misję oświatową i kulturalną wśród społeczeństwa śląskiego, Z myślą o zmianie repertuaru chóru, a także spopularyzowaniu nowych pieśni w środowisku i wyrobienie nawyku chóralnego śpiewania, opracowałem coś w rodzaju śpiewniczka. Zbiorek zawierający 30 pieśni i piosenek przepisały w ponad 100 egzemplarzach umiejące pisać na maszynie członkinie „Wandy”. Rozdałem go członkom chóru oraz innym zainteresowanym śpiewem ludziom. Wiele tych pieśni przyjęło się wśród społeczeństwa Małej Dąbrówki. Szczególną satysfakcję miałem wówczas, gdy słyszałem je ćwiczone na lekcjach śpiewu w szkole, bądź śpiewała je młodzież i dzieci szkolne po zagrodach oraz pastwiskach. Okazało się, iż miałem rację opracowując śpiewniczek, a praca w to włożona nie okazała się niepotrzebna. Wszystkie te inicjatywy sprawiły, że szeregi towarzystwa rosły. „Burza” przybierała na sile, także ta z pieśni K. Prosnaka. „Wanda” wykonała ją na zjeździe śpiewaczym w Siemianowicach w 103-osobowym składzie, zajmując drugie miejsce za katowickim „Ogniwem", dysponującym wtedy „tylko” 97-osobowym składem. Dodatkową satysfakcję mieli śpiewacy „Wandy”, kiedy po powrocie z Siemianowic, w lokalu zespołu przywitały ich fertyczne kelnereczki, które zaprosiły wszystkich do suto zastawionych stołów. Tak prezes Towarzystwa Śpiewaczego „Wanda” czcił sukces swego chóru. Nie tyle z własnej szkatuły, bo jej nie miał, ile z własnego prywatnego portfela wyasygnował sporą sumkę, by ugościć swych śpiewaków. I cieszył się, gdy rozradowani, szczęśliwi z odniesionego sukcesu chórzyści oraz ich najbliżsi bawili się, śpiewali, tańczyli, wznosząc toasty i okrzyki na cześć rozrzewnionego prezesa. Wraz ze wszystkimi cieszył się ze swej i ich młodości, braterstwa i przyjaźni wszystkich ich spajających, z wolności. Osiągnięty wysoki poziom artystyczny chór „Wanda” utrzymał przez następnych pięć lat. Ustabilizowany pod względem osobowym zespół osiągnął bogatsze, piękniejsze brzmienie. Właśnie nim oraz ambitnym, trudnym repertuarem wyróżniał się, przyciągał słuchaczy podczas różnorodnych koncertów, zawsze oklaskiwany i mający poczucie dobrze wypełnionego obowiązku obywatelskiego. Uroczystości 20-lecia powstania chóru spodobały się nie tylko mieszkańcom Małej Dąbrówki, lecz także licznym gościom przybyłym ze wszystkich stron województwa, by zaszczycić nasz jubileusz. Podobał się zwłaszcza uroczysty pochód drużyny śpiewaczej oraz licznie zgromadzonych mieszkańców miejscowości z domu Jana Płonki - matecznika „Wandy” - do kościoła. Wielkim przeżyciem dla wszystkich była akademia jubileuszowa, bardzo uroczysta, połączona z występem chóru oraz huczna „do białego dnia” trwająca zabawa towarzyska, wypełniona tańcami i śpiewem. Podczas akademii wręczono chórowi sztandar. Ufundowało go społeczeństwo Małej Dąbrówki, potwierdzając w ten sposób swe uznanie i szacunek dla chóru, a poprzez niego - do polskiej pieśni i kultury. Ze szczególną ofiarnością pospieszyli, co zrozumiałe, miejscowi rzemieślnicy i co zamożniejsi obywatele, przeznaczając na sztandar całkiem sporą, nawet jak na tamte czasy, kwotę 600 złotych. Resztę zebrałem przeważnie od katowickich adwokatów. Nic przeto dziwnego, że wraz z żoną z żalem żegnaliśmy się z zespołem „Wandy”. Poświęciliśmy mu 8 lat życia, wiążąc się serdeczną przyjaźnią z całą drużyną śpiewaczą i wieloma innymi ludźmi wokół niej skupionymi.

Na zakończenie apel: czy Szanowni Czytelnicy mogą wnieść do niniejszego opracowania wspomnienia i pamiątki rodzinne? Dyć wielu mieszkańców Dąbrówki Małej należało ongiś do chóru "Wanda". Wdzięczny będę za wszelkie informacje.

Cześć Pieśni!


Źródła:
(1) Nazwa "Wanda" często występuje wśród chórów śląskich. Odwołuje się do legendarnej księżniczki krakowskiej, córki Kraka, założyciela Krakowa, która nie zgodziła się na małżeństwo z niemieckim księciem Rytygierem i by uchronić lud przed wojną, rzuciła się w wody Wisły (za: Rajmund Hanke, Słownik polskiego śpiewactwa Górnego Śląska od Wiosny Ludów do przełomu tysiącleci, Śląska Biblioteka Muzyczna, Katowice 2001, s.103-104).
(2) Na pamiątkę Zjazdu Związku śląskich Kół śpiewackich w Zadolu w dniu 16-go maja 1912, s. 4.
(3) Obecna tablica pamiątkowa zastąpiła zapewne pierwotną tablicę, odsłoniętą jeszcze przed II wojną światową, 9 października 1937 roku (25-lecie istnienia chóru) por. Polska Zachodnia nr 275, 6 października 1937, s.7.
(4) Wyciąg z historii chóru "Wanda" na podstawie:
  • Jan Fojcik, Materiały do dziejów ruchu śpiewaczego na Śląsku, Wydawnictwo "Śląsk", Katowice 1961, s. 223-224.
  • Jan Fojcik, Śląski ruch śpiewaczy 1945-1974, Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1983, s. 199-200.
(5) Rajmund Hanke, Śpiewacy śląscy - fotografia XX wieku, Śląska Biblioteka Muzyczna, Katowice 2003, s. 42.
(6) Jednodniówka Tow. Śpiewu im. "Wanda" w Małej Dąbrówce wydana z okazji poświęcenia sztandaru i 20-letniej rocznicy, 1932. Druk dostępny w Bibliotece Głównej Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, sygn. 11812 C. Obok przytoczonego wyżej tekstu czterostronicowa jednodniówka zawiera również relację z wycieczki chóru w Beskidy w 1931 roku, krótkie wspomnienie autorstwa J. Widery, zdjęcie chóru po zebraniu w marcu 1931 roku, kącik humorystyczny oraz ogłoszenia reklamowe, które udostępniłem w Księgach handlowych i adresowych.
(7) Ze wspomnień Józefa Bortla, zawartych w książce W służbie ojczystej pieśni (10), wynika, że mowa tutaj o Wincentym Kaczmarku.
(8) Kompozytorzy i działacze ruchu muzycznego: album fotografii z kolekcji Śląskiego Związku Chórów i Orkiestr w zbiorach Biblioteki Śląskiej; oprac. Jolanta Kowalczyk, Lucyna Solarz; Biblioteka Śląska, Katowice 2010, s. 17.
(9) Polonia nr 2615, 19 stycznia 1932, s.7.
(10) Polonia nr 2620, 24 stycznia 1932, s.2.
(11) Józef Bortel, W służbie ojczystej pieśni, Ruda Śląska 1983.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz